Nowa Bykownia
Po latach starań
Wrzesień 2012. Nazajutrz po uroczystości poświęcenia wracamy do Bykowni. Las oswaja się z nowym widokiem u swoich stóp: tam, gdzie niedawno rosły chaszcze, teraz lśni w słońcu granit. Przy wejściu pylony, z polskimi orzełkami jak z żołnierskiej i policyjnej czapki. Wykute w granicie, ale dziwnie lekkie, bo wystylizowane skrzydła są jakby muśnięte wiatrem. Dwujęzyczny napis informuje, że jesteśmy na Polskim Cmentarzu Wojennym. To „czwarty cmentarz katyński”, zbudowany staraniem Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa, kierowanej od 2010 roku przez Andrzeja Krzysztofa Kunerta. Autorem projektu jest Marek Moderau.
Główną aleją dochodzimy do mogiły: przykryta leżącym krzyżem, kryje wyekshumowane szczątki Ofiar Zbrodni Katyńskiej, przeniesione tutaj z wcześniejszych mogił. W perspektywie błyszczy w słońcu ściana pamięci – na niej w porządku alfabetycznym wykuto 3435 nazwisk. Przez środek jasnego granitu biegnie szczelina – można ją wziąć za ślad uderzenia pioruna, ale to krzyż – tędy wiedzie droga ku wieczności, niczym w poranek Zmartwychwstania. Przed ścianą posadowiono ofiarny stół, na czarnym kamieniu położona płachta białego granitu jest zawsze gotowa, aby gromadzili się tutaj na modlitwie pielgrzymi z Polski albo przystanęli miejscowi przechodnie. Dookoła biegnie alejka, a przy niej indywidualne tabliczki epitafijne.
Na Polskich Cmentarzach Wojennych w Katyniu, Charkowie i Miednoje odwiedzających katyńskie nekropolie pielgrzymów żegna głos podziemnego dzwonu. Tam dzwony umieszczono w niszy pod bramą pamięci i ich serce bije pod ziemią – bije umarłym. Bykowniański dzwon jest inny. Zawieszono go w maleńkiej dzwonnicy z czterech skalnych bloków, w których wyrzeźbiono znaki religii, jakie wyznawali obywatele Rzeczypospolitej: krzyże łaciński i prawosławny, gwiazda Dawida i półksiężyc. Każdy może podejść i obudzić serce dzwonu, a wtedy obudzi się i bykowniański las. Niechaj spoczywający tutaj znajdą wreszcie ukojenie!
Mieszkańcy Kijowa przyjeżdżają do bykowniańskiego lasu, aby powspominać, ale także na zwyczajny spacer, latem rowerami, w sezonie na grzyby. Od września 2012 roku obok Polskiego Cmentarza Wojennego odwiedzają zalążek memoriału Wielkiej Czystki. W centrum widać dwie wysokie ściany, w środku jakby przestrzelone. Tam, gdzie kiedyś była „bracka mogiła”, dzisiaj wznosi się kurhan z krzyżami, na jednym z nich widnieje ukraiński trójząb. Obok granitowe ściany z wykutymi nazwiskami. Wystarczy przeczytać niewiele, aby natknąć się na brzmiące po polsku, a zapisane cyrylicą nazwiska: są Gołębiowscy i Wojciechowscy, Baczyńscy i Wolscy, Wąsowiczowie i Grabowscy. Polskie ofiary z ziemi kijowskiej. Z całej Ukrainy. Z całych Sowietów.
21 września 2012, w dzień poświęcenia cmentarza, Rodziny Katyńskie kładły na tabliczkach epitafijnych biało-czerwone kwiaty i chorągiewki, zafoliowane fotografie i biogramy Bliskich. Na tabliczce prokuratora Stanisława Milczanowskiego kamyk podtrzymuje bukiecik konwalii. Na tabliczce Karola Dowgiałło wśród sosnowych igieł przysiadł konik polny. Na tabliczce Władysława Muskusa, inżyniera leśnika i geodety, leży gałązka polskich wrzosów i zdjęcie przyłożone kamykiem. Przy tabliczce Antoniego Gromnickiego zapaliła świecę córka, pani Elżbieta Chełkowska. Ktoś zostawił różaniec. Czekali na ten pogrzeb ponad 70 lat…
Na tabliczce Stanisława Czyża córka, pani Maria Kania, położyła woreczek z ziemią z rodzinnego Leska, obok różaniec i kopię obrazka, który zawsze wisiał w ich przedwojennym domu. Oto jej okruchy wspomnień:
„Lipiec 2012 roku. Telefon – uporządkowany cmentarz w Bykowni. Czy pojadę? – tak, tam jest mój Ojciec. Muszę jechać. Nawet przez myśl mi nie przeszło, czy sobie poradzę, jak, skąd wyjazd, pociągiem? Paszport przedawniony, to załatwię. W biurze paszportowym tłumy, wypełniam druki, myślę, że nie ustoję w kolejce, zastanawiam się. Zrezygnować? Podchodzi do mnie ochroniarz: co pani chce tu załatwić? A co się tutaj załatwia? W tym tłumie mam stać? Paszport chcę mieć. A ile ma pani lat? Czternaście brakuje mi do stu. To pani nie płaci za paszport, proszę zrobić tutaj zdjęcie i czekać na mnie. Zaprowadził mnie do okienka – komfort. Na kiedy pani potrzebuje paszport? Na wrzesień planowane otwarcie cmentarza w Bykowni, a tam mój Ojciec, chcę pojechać… Od 1 sierpnia mogę odebrać paszport, dziękuję. Radość, czekam…
…Słowa Mamy – do końca życia pytała: powiedz mi, gdzie jest nasz Ojciec? Mamo, wojna 1939, uciekinierka, jedziemy do Zaleszczyk, droga zatarasowana, wracamy drogą na Kałusz, droga, granica otwarta na Węgry, nie wolno. Straż z opaskami czerwonymi, skierowali nas do szkoły, bo za dwie godziny Armia Czerwona wjedzie. Wjechali na czołgach, czerwone…, obsypywali ich kwiatami. Czekamy w Kałuszu, aż granice wyznaczą, i wracamy do Leska.
Ojca kilkakrotnie wzywają na NKWD. Za którymś razem nie wrócił, a nas nocą wywieźli. Mama, siostra Helena i brat Aleksander, bliźniaki – 16 lat, ja, Maria – 14 lat, brat Tadeusz – 9 lat, babcia, matka mojej Mamy – 85 lat, Teofila Grzybowska, ze złamaną nogą została na Bożej Opiece w Lesku.
Nasza Mama była dzielna. Kiedy my płaczemy, że chcemy do domu, Mama mówi do nas: dzieci, wrócimy; Ojciec nasz szuka, tylko nie wie, gdzie my jesteśmy. Sześć lat – od kwietnia 1940 do 1946 – udokumentowany pobyt, Kazachstan.
Chciałam znać miejsce pochówku Ojca. Cmentarz Bykownia, niezapomniany, przyroda piękna, wielkość tych drzew, które oddają hołd Majestatowi Śmierci. Złożyłam Ojcu na epitafium kilka garści ziemi z Leska, gałązki dębu z żołędziami, macierzankę, różaniec drewniany oraz obrazek Matki Bożej Jasnogórskiej.
Odczuwam bliskość mojego Ojca.
Uroczystość podniosła, ekumeniczna, Msza Święta odprawiana przez Prymasa, kazanie Biskupa Polowego. Przy udziale Reprezentacyjnej Orkiestry Wojska Polskiego odśpiewano Boże, coś Polskę, Legiony oraz pieśń:
O Panie, któryś jest na niebie,
wyciągnij sprawiedliwą dłoń,
wołamy z wszystkich stron do Ciebie
o polski dom, o polską broń.
Chwała organizatorom i gorące dzięki tym, którzy umożliwili mi być na tej uroczystości”.
Alejka z granitowej kostki niczym wstążka przeplata się wśród drzew. To granica polskiego cmentarza. Po jednej stronie indywidualne tabliczki epitafijne. Gdy spojrzeć w drugą stronę – zawsze ma się w zasięgu wzroku serce cmentarza: ścianę pamięci, ołtarz i mogiłę.
Odwiedzający będą mogli odtąd przeczytać epitafia i tak poznają 3435 ludzkich losów. Czasem przy imieniu i nazwisku jest tylko data urodzenia: Józef Kluska ur. 1906, Stanisław Engelhartd ur. 1890, Paweł Sobczak ur. 1899.
Nazwiska ilustrują różnorodność narodów II Rzeczypospolitej: obok siebie są upamiętnieni Zygmunt Skrzetuski, Icko Kac, Ilja Janiw, Kisel Erlich, Oskar de Mehlem, Abram Poller, Fiodor Tołstoj… Jeśli w chwili budowy cmentarza znano więcej danych, obok wojskowych czy policyjnych stopni pojawiają się całe historie: tu spoczął inspektor górniczy, nauczyciel, kierownik wydawnictwa Ossolineum, ziemianin, weterynarz, dyrektor Akcyjnego Banku Hipotecznego we Lwowie, działacz PPS, wójt, właściciel majątku, senator RP, właściciel restauracji, doktor praw, kinomechanik.
Dla dzisiejszego przechodnia egzotycznie brzmią nazwy z ówczesnej kresowej geografii: Stryj, Równe, Dubno, Dydiatycze, Szepietówka, Kołomyja, Łuck.
Osobliwością tego cmentarza katyńskiego są liczne nazwiska kobiet: Aniela Krotochwilówna, Klementyna Klimkowa, Helena Pietrowska… Wcześniej ze Zbrodnią Katyńską kojarzono tylko jedną kobietę: Janinę Lewandowską, córkę generała Dowbor-Muśnickiego, więzioną w Kozielsku, zamordowaną w Katyniu.
Wśród tabliczek epitafijnych ktoś położył książkę Long Bridge, z dołączoną karteczką: „Please read this book and then give it to a library or a friend. Good luck”.
Na uroczystości poświęcenia cmentarzy byli także członkowie Rodzin Katyńskich mieszkający poza Polską. To zapewne oni zostawili tutaj wspomnienia Urszuli Muskus, zatytułowane w oryginale Długi most – moje przeżycia w Związku Sowieckim 1939–1956.
Urszula Muskus była wraz w tysiącami Polaków deportowana na Wschód, a po tzw. polskiej amnestii (1941) pracowała w delegaturze ambasady, reprezentującej polski rząd w Londynie. Kiedy armia gen. Władysława Andersa opuszczała Sowiety i wychodziła do Persji, Urszula Muskus jak wielu innych pracowników polskiej ambasady została podstępnie aresztowana, oskarżona o wyimaginowaną winę i skazana na 10 lat łagru i zesłanie.
W 1956 roku wróciła do Polski, a stąd wyemigrowała do Londynu, gdzie połączyła się ze swoimi już dorosłymi dziećmi, w roku 1942 zaledwie kilkuletnimi, a uratowanymi z Rosji Sowieckiej dzięki staraniom ambasadora Stanisława Kota.
Po kilkunastu latach zesłania, obozu i raz jeszcze zesłania, już na londyńskiej emigracji Urszula Muskus, zachęcana przez przyjaciół, zaczęła spisywać swoje przeżycia i przez kolejne kilkanaście lat gromadziła luźne kartki. Nie zdołała jednak sama uporządkować wspomnień. Autorka Długiego mostu zmarła w 1972, książkę wydano w roku 1975.
Podczas budowy bykowniańskich cmentarzy wycięto wiele drzew, zniknęła większość tabliczek. Może dlatego tak dobitnie słychać wołanie tej jednej z najstarszych, pozostawionych: „ŚP. OFICEROWIE WOJSKA POLSKIEGO ZAMORDOWANI W LATACH WOJNY”.
Ofiary Zbrodni Katyńskiej upamiętnione w Bykowni
Bykownia, słoneczny poranek 23 września 2012 roku. Spaceruję z aparatem, przyglądając się nowo otwartemu cmentarzowi. Jest wcześnie rano, ale nie jestem już sam. Zapewne to mieszkańcy Kijowa przechadzają się, z zaciekawieniem patrząc na kamienne polskie i ukraińskie upamiętnienia.
W pewnej chwili zagaduje mnie starsza pani z wiązanką kwiatów. Czuję się skrępowany sytuacją: pani pyta, czy jestem fotografem z gazety, czy fotografuję „dla siebie”. Nie to jest powodem mojego niepokoju, lecz nieznajomość jakiegokolwiek wschodniego, słowiańskiego języka. Gdy miałem okazję uczyć się języka rosyjskiego, modnie było tego nie robić. Głupota wieku szkolnego. Mimo wszystko podjąłem nieudolne próby porozumienia.
W pewnej chwili Pani Ałła wyciągnęła niewielką czarno-białą fotografię. To Ona i Jej Rodzice. Kwiaty, które Pani Ałła
przyniosła ze sobą, są dla Ojca, ofiary roku 1938.
To było niesamowite spotkanie. Serdeczne, wzruszające i pouczające. Dotychczas wydawało mi się, że pojmuję koszmar ludobójstwa, teraz go zrozumiałem. Na nowo. Dziękuję, Pani Ałło! Wszystkiego dobrego!
Tymon
Капустович
Вікентій Іванович
20.01.1896–20.09.1938
Kapustowicz
Wikientij Iwanowicz
20.01.1896–20.09.1938
żył 42 lata
2015. Uroczystości 75. rocznicy Zbrodni Katyńskiej. Są Rodziny Katyńskie i prezydenci: Rzeczypospolitej pan Bronisław Komorowski i Ukrainy pan Petro Poroszenko. Są oficjalne przemówienia, msza święta i cicha modlitwa nad grobami. Kiedy opuszczamy las bykowniański, odprowadza nas spojrzenie młodego człowieka w mundurze.
Ktoś niedawno powiesił tutaj papierowe, zafoliowane epitafium ze zdjęciem Fiedora Zacharowicza Mazniczenko. „Urodzony 9 kwietnia 1894. 13 września 1937 rozstrzelany”.
Zapamiętamy płynące z serca wyznanie, zapisane na czerwonej kartce: „Mimo iż go nie znaliśmy, bardzo go kochamy”. Te słowa są zaproszeniem, aby wracać
do Bykowni i dalej wsłuchiwać się w głosy.
Prawa autorskie © Izabella Sariusz-Skąpska i Tymon Kretschmer
Żadna część tej strony nie może zostać użyta do celów komercyjnych ani być reprodukowana w jakikolwiek sposób bez pisemnej zgody autorów.
Szczegóły | Formularz kontaktowy